2020.04.10 — św. Jan Henryk Newman COr — Rozmyślania o drodze krzyżowej
św. Jan Henryk Newman COr
Rozmyślania o drodze krzyżowej
JEZUS SKAZANY NA ŚMIERĆ
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Po opuszczeniu domu Kajfasza, wleczony przed Piłata i Heroda, wyszydzony, zbity
i opluty, z plecami poranionymi chłostą, z głową ukoronowaną cierniem, Jezus, który w Dniu Ostatecznym będzie sądził świat, jest oto skazany przez sędziów niesprawiedliwych na śmierć haniebną i okrutną. Jezus jest skazany na śmierć. Podpisany jest wyrok śmierci, a któż go podpisał, jeśli nie ja sam, kiedy popełniałem moje pierwsze grzechy śmiertelne? Moje pierwsze grzechy śmiertelne — kiedy utraciłem stan laski, do którego mnie wprowadziłeś przez chrzest — to one były wyrokiem śmierci na Ciebie, Panie. Niewinny cierpiał za grzeszników. To grzechy moje były głosami wołającymi : „Ukrzyżuj go!” Skwapliwość i upodobanie, z jakimi je popełniałem, były zgodą udzieloną przez Piłata wrzeszczącemu tłumowi. A twardość serca, która po nich nastąpiła, obrzydzenie moje i rozpacz, pełna pychy niecierpliwość, uparte postanowienie, że będę grzeszył dalej, miłość grzechu, która zawładnęła mną — czymże były te sprzeczne i burzliwe uczucia, jeśli nie ciosami i obelgami, które otrzymywałeś od tłumu i okrutnych żołnierzy , wypełniających wyrok wydany na Ciebie przez Piłata.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS PRZYJMUJE KRZYŻ
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Mocny, a więc ciężki krzyż — musiał być mocny, aby mógł Go utrzymać na sobie, kiedy On przybędzie na Kalwario — włożony jest na Jego poranione barki. Jezus przyjmuje krzyż spokojnie i łagodnie, nawet z radością serca, gdyż ma on być zbawieniem ludzkości.
To prawda, ale pamiętajmy, że ciężarem krzyża jest brzemię naszych grzechów. Gdy krzyż upadł na Jego kark i barki, wstrząsnął Jego ciałem. Biada! Jakże nagle, jakie ciężkie brzemię rzuciłem na Ciebie, Jezu! I chociaż w spokojnym i jasnym przewidywaniu Twego umysłu bo Ty wszystkie rzeczy widzisz — byłeś w pełni na to przygotowany, jednak słabe ciało Twoje siniało się, kiedy krzyż nagle Cię przytłoczył. O, jaka to straszna niedola, że podniosłem rękę na mojego Boga! Jakże mógłbym kiedykolwiek sobie wyobrazić, że On zechce ml przebaczyć, gdyby nie to, że sam powiedział, iż całą gorzką Mękę po to podjął, żeby nam przebaczyć mógł! Wyznaję, Jezu, w udręce i konaniu mego serca, że to grzechy moje uderzały Ciebie w twarz, raniły Twoje święte ramiona, rozdzierały Twe ciało żelaznymi łańcuchami, przybiły Cię do krzyża i sprawiły Twoje powolne na krzyżu konanie.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS PO RAZ PIERWSZY UPADA POD KRZYŻEM
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Jezus, ugięty pod brzemieniem wielkiego i trudnego do niesienia krzyża, którego koniec wlókł się za Nim, z wolna wyrusza w drogę wśród szyderstw i zniewag tłumu. Sama męka w Ogrójcu dostatecznie już Go wyczerpała, ale przecież była ona dopiero pierwszym z cierpień wielu. Całym sercem wyrusza w tą drogą, ale Jego członki omdlewają i Jezus upada.
Tak, jest właśnie tak, jak się lękałem. Jezus, mocny, potężny Pan, w pewnej chwili odczuł nasze grzechy jako zbyt ciężkie dla Niego. Upada — a przecie2 przez pewien czas już niósł brzemię; chwiał się pod nim, ale niósł je i szedł naprzód. Cóż więc sprawiło, że nagle osłabł? Mówię i powtarzam, że jest to ostrzeżenie i przypomnienie dla ciebie, duszo moja, która w grzech śmiertelnych się osuwasz. Żałowałem za grzechy młodości i przez pewien czas postępowałem właściwie, ale potem przyszła nowa pokusa, właśnie kiedy nie miałem się na baczności, i nagle upadłem. Wtedy wszystkie moje dobre zwyczaje zdały się nagle niby wiatrem rozwiane; były jak płaszcz, który z ramion opada, tak szybko i całkowicie łaska odeszła ode mnie. I w tym momencie spojrzałem na mojego Pana i — biada! Oto On upad, a ja rękami twarz zakryłem i dusił mnie wielki wstyd.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS SPOTYK A SWOJĄ MATKĘ
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Jezus powstaje; chociaż poraniony od upadku, wędruje dalej, ciągle z krzyżem na ramionach. Kroczy z pochyloną głową, ale w pewnym miejscu podnosząc oczy widzi Matkę. Przez chwilę patrzą na siebie, potem On idzie dalej.
Maryja wolałaby sama wszystko przecierpieć zamiast Niego, gdyby to było możliwe, niż nie wiedzieć, co z Nim się dzieje, nie być blisko Niego. On też zyskał pewną pociechę, jakby łagodny, miłosierny powiew, kiedy ujrzał Jej smutny uśmiech wśród tych spojrzeń i głosów, które Go otaczały. Znała Go jako pięknego i pełnego chwały, z obliczem pełnym czaru Boskiej niewinności i spokoju; teraz widziała Go tak zmienionego, tak zniekształconego, że rozpoznała Go niemal tylko po Jego przenikliwym, przejmującym, a jednak darzącym pokojem spojrzeniu. Oto niósł brzemię grzechów świata i chociaż był nieskalanie święty, miał obraz owych grzechów na swej własnej twarzy.
Wyglądał jak wyrzutek, jak banita, którego straszne zbrodnie obarczają. Stał się grzechem za nas, On, który nie znał grzechu; każdy rys Jego twarzy, każdy Jego członek o grzechu mówił, o przekleństwie , o karze, o udręce. O, cóż za spotkanie Syna z Matką! A jednak była w nim wzajemna pociecha, bo była czułość wzajemna. Jezus i Maryja — czyż kiedykolwiek, przez wieczność cała, zapomną o tym spotkaniu w porze męki?
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
SZYMON CYRENEJCZYK POMAGA JEZUSOWI DŹWIGAĆ KRZYŻ
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Wreszcie siła zupełnie w Nim omdlewa, nie może już iść dalej. Kaci stają zakłopotani. Co mają robić? Jakże ma On dotrzeć na Kalwarię? Nagle dostrzegają jakiegoś cudzoziemca, który wydaje się silny i energiczny — Szymona Cyrenejczyka. Chwytają go i zmuszają, aby niósł krzyż z Jezusem. Widok Cierpiącego przeszywa serce owego człowieka. O, cóż za przywilej! Szczeliwa dusza, wybrana przez Boga! Szymon radośnie podejmuje wyznaczone mu zadanie. Stało się to za sprawą Maryi. On się modlił, ale nie za siebie, chyba tylko o to, aby mógł wypić cały kielich cierpienia i wypełnić wolę Ojca; ale Ona, Matka, towarzyszyła Mu swymi modlitwami, gdy w żaden inny sposób nie mogła Go wesprzeć. Siłą swej modlitwy posłała Mu na pomoc tego cudzoziemca. Za Jej tet przyczyną żołnierze zrozumieli, też może są dla Niego zbyt okrutni. Słodka Maryjo, uczyń dla nas podobnie. Módl się za nas zawsze, Święta Boża Rodzicielko, módl się za nas, jakikolwiek byłby nasz krzyż, gdy kroczymy wyznaczoną nam drogą. Mól się za nas, a podźwigniemy się, choćbyśmy upadali. Módl się za nas, kiedy nawiedza nas smutek, niepokój albo choroba. Módl się za nas, kiedy przygniata nas potężna pokusa, przyślij nam wówczas na pomoc któregoś z wiernych sług Twoich. A w świecie przyszłym, jeśli będziemy musieli odcierpieć nasze grzechy w ognistym więzieniu, poślij jakiegoś dobrego anioła, aby przyniósł nam chwilę ochłody. Módl się za nas, Święta Matko Boga.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS I WERONIKA
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Gdy Jezus mozolnie wspina się na wzgórze, okryty śmiertelnym potem, jakaś kobieta przeciska się przez tłum I ociera Jego twarz chusta. W nagrodę za jej pobożność tkanina zatrzymuje na sobie odbicie Świętej Twarzy.
Ulga, jaką sprawiła Mu czułość Matki, nie była wszystkim, co Ona uczyniła. Jej modlitwy posłały Weronikę, tak samo jak Szymona — Szymona do wykonania pracy męskiej, Weronikę do spełnienia tego, co spełnić może kobieta. Oddana służebnica Jezusa uczyniła, co mogła. Jak Magdalena rozlała olejek podczas święta, tak Weronika ofiarowała teraz Jego Męce ową chustę. „Ach — mówiła — gdybym mogła uczynić więcej! Dlaczego nie mam siły Szymona, abym była zdolna uczestniczyć w dźwiganiu brzemienia krzyża? Niestety, tylko mężczyźni mogą służyć Najwyższemu Kapłanowi, gdy odprawia On uroczysty akt ofiary.” Jezu, obyśmy służyli Tobie wszyscy według naszych miejsc i umiejętności! I jak przyjąłeś od Twych czcicieli pomoc w godzinie Twej niedoli, tak daj nam oparcie w Twojej lasce, gdy srogo nas dręczy nieprzyjaciel. Czuję, że nie umiem sprostać pokusie, znużeniu, rozpaczy, grzechowi. Mówię sobie: Na cóż się przydaje być pobożnym? Upadnę, umiłowany mój Zbawicielu, upadnę na pewno, jeśli Ty nie odnowisz, jak orłowej, siły mojej i nie tchniesz we mnie tycia przez kojące działanie świętych sakramentów, które ustanowiłeś.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS UPADA PO RAZ DRUGI
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Ból ran i upływ krwi, wzmagając się
z każdym krokiem na Jego drodze, sprawiają, że Jego członki znowu omdlewają, i upada na ziemię.
Cóż On takiego uczynił, żeby na to wszystko zasłużyć ? Oto nagroda otrzymana przez tak długo wyglądanego Mesjasza od wybranego ludu, dzieci Izraela. Wiem, jaka jest odpowiedź. On upada dlatego, że ja upadłem. Znowu upadłem. Dobrze wiem, te bez Twojej łaski, Panie, nie mogę się utrzymać przy życiu; i zdawało mi się, że jestem blisko Twoich sakramentów; a jednak pomimo chodzenia na Mszę
i wypełniania obowiązków znowu jestem bez łaski. Czyż to nie dlatego, że wyzbyłem się ducha pobożności i zbliżyłem się do świętych Twoich obrzędów w sposób zimny, formalny, bez wewnętrznego uczucia? Stałem letni. Łudziłem się, że już się skończył boj życia, i czułem się bezpieczny. Nie miałem żywej wiary, nie widziałem spraw ducha. Przychodziłem do kościoła z nawyku i po to, żeby inni to widzieli. Powinienem się odrodzić, żyć wiarą, nadzieją I miłością; ale myślałem więcej o tym świecie, o świecie przyszłym
i w końcu zapomniałem o tym, że jestem sługą Bożym, i zacząłem kroczyć szeroką drogą, która na zatracenie wiedzie, a nie wąską ścieżką prowadzącą do żywota. I tak odpadłem od Ciebie.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS POCIESZA NIEWIASTY JEROZOLIMSKIE
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Na widok cierpień Jezusa świątobliwe niewiasty przeniknął taki ból, że płaczą i biadają nad Nim, nie bacząc na to, co je może za to spotkać. Odwróciwszy się do nich, Jezus rzekł: „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade mną; płaczcie raczej nad sobą i nad dziećmi waszymi!”
Ach, czyi to możliwe, Panie, żebym ja się okazał jednym z tych grzesznych dzieci, nad którymi matkom ich kazałeś płakać? „Nie płaczcie nade mną — mówił — bo ja jestem Barankiem Bożym i z własnej woli daję zadośćuczynienie za grzechy świata. Cierpię teraz, ale będę triumfował, a gdy będę triumfował, te dusze, za które umieram, będą albo moimi najdroższymi przyjaciółmi, albo moimi najzażartszymi wrogami.” Czy to możliwe? Panie, nie mogę ogarnąć tej straszliwej myśli, że Ty rzeczywiście płakałeś nade mną — płakałeś nade mną tak, jak płakałeś nad Jerozolimą. Czy to możliwe, żebym ja był jednym z odrzuconych? Czy to możliwe, żebym ja z Twojej Męki i śmierci odniósł szkodę, a nie dobro? O, nie odchodź ode mnie! Na bardzo złej jestem drodze. Tak wiele jest we mnie zła. Niewiele we mnie owego poważnego, dzielnego ducha, tego, co mógłbym złu przeciwstawić. Panie, co będzie ze mną? Tak mi jest trudno wygrać złego ducha z mego serca. Tylko Ty możesz skutecznie go usunąć.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS UPADA PO RAZ TRZECI
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Oto Jezus dotarł już prawie do szczytu Kalwarii, ale zanim doszedł do miejsca, gdzie miał być ukrzyżowany, znowu upadł i oto znowu jest wleczony i popychany przez brutalnych żołnierzy.
W Piśmie Świętym czytamy o trzech upadkach szatana, złego ducha. Pierwszy upadek był na początku, drugi — kiedy była głoszona światu Ewangelia i Królestwo Boże; trzeci będzie u kresu wszechrzeczy. O pierwszym opowiada w. Jan Ewangelista. Mówił: „I nastąpiła walka na niebie: Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie, ale nie przemógł, i już się miejsce dla nich w niebie nie znalazło. Został strącony wielki Smok, Wąż Starodawny, który się zwie diabeł i szatan”. Drugi upadek, z czasu głoszenia Ewangelii, wspomniany jest przez naszego Pana, kiedy mówi: „Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica”. A trzeci — przez tegoż Jana: „Zstąpił ogień od Boga z nieba… a diabla… wrzucono do jeziora ognia i siarki…”
Trzy te upadki — miniony, obecny i przyszły — zły duch miał w pamięci, kiedy wysłał Judasza, aby zdradził naszego Pana. To była właśnie jego godzina. Nasz Pan, gdy został pojmany, rzekł do swych wrogów: ,,To jest wasz czas i panowanie ciemności”. Szatan wiedział, że niewiele ma czasu, i starał się ten czas jak najbardziej wyzyskać. Zupełnie nie przewidując, że działa na rzecz odkupienia świata, które miało się dokonać przez Mękę i śmierć naszego Pana, mściwie i jak sobie wyobrażał — triumfalnie uderzył Go raz, uderzył Go drugi raz, uderzył Go trzeci raz, za każdym razem coraz mocniej. Ciężar krzyża, barbarzyństwo żołnierzy i tłumu były tylko narzędziami. Jezu, jednorodzony Synu Boga, Słowo wcielone, sławimy, uwielbiamy, miłujemy Ciebie za niewypowiedzianą Twoją łaskawość, posuniętą aż do tego, że na pewien czas wpadłeś w ręce i w moc nieprzyjaciela Boga i człowieka, aby tym sposobem uchronić nas ad tego, by byśmy byli jego sługami i towarzyszami na wieki.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS OBNAŻONY I NAPOJONY ŻÓŁCIĄ
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
W KOŃCU przybył do miejsca ofiary
i kaci zaczęli sposobić Go do ukrzyżowania. Zdarli szaty z Jego broczącego krwią ciała — i oto On, Najświętszy ze Świętych, stoi obnażony przed brutalnym, szyderczym tłumem.
O Ty, który podczas Męki obnażony byłeś ze wszystkich szat, wystawiony na ciekawość i drwiny motłochu, obedrzyj mnie ze mnie samego tu, na ziemi, abym w Dniu Ostatecznym nie musiał się wstydzić przed ludźmi i aniołami. Zniosłeś hańbę na Kalwarii, aby mi oszczędzić hańby na Sądzie. Ty sam niczego nie musiałeś się wstydzić i wstyd, który odczuwałeś wynikał tylko z tego, że przyjąłeś na siebie ludzką naturę. Kiedy zdjęli z Ciebie szaty, niewinne członki Twoje były przedmiotem pokornej i miłującej adoracji najwyższych serafinów. Stali dokoła w pełnym czci i trwogi milczeniu, podziwiając Twą piękność, i drżeli wobec bezmiernego uniżenia, w którym sam siebie pogrążyłeś. Ale ja, o Panie, jakim się ukażę, jeśli Ty wystawisz mnie na widok innych, odartego z owej szaty łaski, która od Ciebie pochodzi, i oglądanego tylko w moim własnym życiu i naturze? Jakże wstrętny jestem sam z siebie, nawet w moim najlepszym stanie! Nawet jeśli nie plamią mnie grzechy śmiertelne, jaka zgnilizna i ohyda jest w moich powszednich grzechach! Jakżeż będę mógł przebywać w towarzystwie aniołów, jak w Twojej obecności, dopóki ze mnie nie wypalisz w płomieniach czyśćca — tego wstrętnego trądu?
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS PRZYBITY DO KRZYŻA
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Krzyż jest położony na ziemi i Jezus na nim rozciągnięty; apotem, po długim kołysaniu w te i w te stronę, po wielkim wysiłku, krzyż zostaje wbity w przygotowany przedtem dól. Albo, jak inni myślą, jest od razu ustawiony, a potem Jezus podniesiony i do niego przybity. Gdy okrutni kaci wbijają wielkie gwoździe, On ofiarowuje siebie wiekuistemu Ojcu jako okup za Świat. Mocno wbijają gwoździe — krew tryska strumieniem.
Tak, ustawili krzyż wysoko, przystawili do niego drabinę i obnażywszy Jezusa z szat kazali Mu wejść. Wchodził, rękami słabo chwytając się brzegów drabiny, albo drewna krzyża; czynił to powoli, z wielkim wysiłkiem, potykając się wiele razy; gdyby żołnierze z obu stron Go nie podtrzymywali, na pewno by spadł. Gdy dotarł do wystającego drewna, na którym miały się oprzeć Jego święte stopy, odwrócił się z pełną słodyczy skromnością i łagodnością do rozwydrzonego tłumu i rozpostarł ramiona, jakby chciał wszystkich ramionami ogarnąć. Z miłością położył grzbiety swoich dłoni na poprzecznej belce, czekając na katów, by ciężkimi młotami wbili ostre gwoździe w Jego ręce i przytwierdzili je mocno do drewna. Tak zawisł — zdumienie dla tłumu, groza dla złych duchów, zadziwienie, trwoga, a zarazem radość, uwielbienie dla świętych aniołów.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS UMIERA NA KRZYŻU
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Jezus wisiał na krzyżu przez trzy godziny. Modlił się wówczas za swoich katów, obiecał raj skruszonemu złoczyńcy i powierzył swą świętą Matkę opiece Jana. Potem wszystko się dopełniło — opuścił głowę i oddał ducha.
Najgorsze się skończyło. Najświętszy umarł, odszedł. Odszedł najczulszy, najbardziej miłujący, najświętszy z synów ludzkich. Jezus umarł — aby z Jego śmiercią umarł mój grzech. Przysięgam raz na zawsze, przed ludźmi i aniołami, że grzech już nigdy nie będzie miał nade mną władzy. Podczas tego Postu oddaję siebie Bogu na wiekuistą własność. Zbawienie dusz będzie pierwszą moją troską. Z pomocą Bożej łaski stworzę w sobie głęboką, pełną bólu nienawiść do wszystkich minionych grzechów. Ze wszystkich sił będę się brzydził grzechem, tak mocno, jak niegdyś go kochałem. Oddaję się w ręce Boga, nie w części, ale całkowicie, bez zastrzeżeń. Przyrzekam Ci, Panie, że z pomocą Twej łaski będę się trzymał z dala od dróg pokusy, będę unikał wszelkich okazji do grzechu, natychmiast odwracał się od głosu złego, regularnie odmawiał modlitwy — będę się starał umrzeć dla grzechu, aby Twoja dla mnie poniesiona śmierć na krzyżu nie była daremna.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA SPOCZYWA NA ŁONIE MARYI
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Tłum już się rozszedł. Kalwaria jest pusta i spokojna — został tylko św. Jan i świątobliwe niewiasty. Wtedy przychodzą Józef z Arymatei
i Nikodem, zdejmują z krzyża ciało Jezusa i składaj je w objęcia Maryi. Maryjo, w końcu masz swego Syna. Teraz, gdy wrogowie jut nic więcej nie mogą Mu uczynić, zostawiają Go wzgardliwie Tobie. Gdy Jego niespodziewani przyjaciele wykonują swą trudną pracę, Ty patrzysz na to pełna myśli, kt6rych wypowiedzieć się nie da. Serce Twe przeszył miecz, o którym Symeon mówił. O Matko najboleśniejsza, jednak w głębi Twego smutku jeszcze większa radość się kryje. Ta radość widniejąca przed oczami dawała Ci siłę, abyś mogła stać przy Nim, gdy On wisiał na krzyżu; tym bardziej teraz nie omdlewając, nie drżąc, przygarniasz Go ramionami do siebie. W najwyższym stopniu szczęśliwa jesteś teraz, że Go masz, chociaż nie przychodzi do Ciebie taki, jaki wyszedł z Twego domu, Matko Boga, w sile i piękności męskiego wieku — przychodzi do Ciebie rozbity, rozszarpany, pokaleczony, martwy. A jednak szczęśliwa jesteś, święta Maryjo, w tej godzinie bólu, niż byłaś w dniu uczty weselnej, bo wtedy On Ciebie opuszczał, a teraz, już niedługo, jako Zbawca zmartwychwstały, będzie z Tobą na zawsze.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
JEZUS ZŁOŻONY W GROBIE
K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Ale jeszcze na krótkie trzy dni, na półtora dnia, Maryja musi Go oddać. Jeszcze nie zmartwychwstał. Jego przyjaciele i słudzy zabieraj Go Tobie i ze czcią w grobie składają. Zamykają grób starannie, aby tam leżał, dopóki nie nadejdzie godzina Jego Zmartwychwstania.
Leż i śpij spokojnie, Panie umiłowany, przez krótki czas w ciszy grobu, a potem zbudź się do wiekuistego królowania. My, jak te wierne kobiety, będziemy czuwać wokół Ciebie, bo cały nasz skarb, całe nasze życie razem z Tobą spoczywa. A kiedy przyjdzie na nas kolej umrzeć, spraw, dobry Panie, abyśmy i my zasnęli spokojnie snem sprawiedliwych. Obyśmy w pokoju spali przez ten krótki czas, który oddziela śmierć od powszechnego zmartwychwstania. Uchroń nas od nieprzyjaciela, uchroń nas od otchłani. Niech nasi przyjaciele pamiętają o nas i modlą się za nas, umiłowany Panie. Niech będą odprawiane za nas Msze, aby cierpienia czyśćca , tak bardzo przez nas zasłużone, a więc cierpienia, których nie chcemy uniknąć, mogły się szybko skończyć. Zsyłaj nam tam pory ochłody; spowijaj nas świętymi snami i kojącymi rozmyślaniami, kiedy będziemy zbierali siły, aby wznieść się do nieba. I niechże wierni nasi Aniołowie Stróże pomagają nam we wstępowaniu na pełną chwiały drabinę, z ziemi do nieba wiodącą, którą Jakub w wizji swej zobaczył. A gdy dotrzemy do bram wieczystych, niechaj otworzą się one dla nas wśród anielskich śpiewów, niech przyjmie nas w. Piotr i nasza Pani, pełna chwały Królowa Świętych, niech nas przygarnie do Ciebie i do wiekuistego Ojca, i do współrównego Ducha, do jedynego Boga w trzech Osobach, abyśmy królowali z nim na wieki.
Ojcze Nasz…
K. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami
grafiki:
Droga Krzyżowa w kaplicy kongregacyjnej
księży filipinów w Radomiu
malowana na desce przez artystę Stanisława Bąkowskiego
fot. ks. Mirosław Prasek COr
przygotowanie grafik: kl. Michał Starnawski COr